| Santiago Posteguillo zaserwował swoim czytelnikom wielką literacką gratkę. Nie mógłby zapewne tego zrobić gdyby nie posiadał wielkiej erudycji, bogatej wiedzy na temat starożytnego Rzymu i umiejętności przetransponowania tego co stricte historyczne na grunt powieści historyczno -przygodowej. Takie połączenia, jeżeli są dziełem autora dobrego pióra, dużej wrażliwości i bogatej wyobraźni przynieść mogą radość z faktu partycypowania w tej arcyciekawej fabularnej przestrzeni, gdzie konfabulacja i realia tworzą zgrany duet. » |
|
| Holenderskie miasteczko Delft, połowa XVII wieku. Louise Eeden jest córką uznanego w mieście projektanta i producenta porcelany. Spadkobierczynią firmy, majątki. Jej przyjaciel z dzieciństwa, Reynier de Vriesa, jest w bardzo podobnej sytuacji - jego ojciec jest największym producentem porcelany w Delft. Oboje doskonale wiedzą, czego się od nich oczekuje. Oboje doskonale wiedzą, co mogłoby doprowadzić do połączenia się dwóch wysoko postawionych firm. Co mogłoby spowodować, że panowie Eeden i de Vriesa odniosą jeszcze większy sukces.
Małżeństwo. » |
|
| Znacie serial Mad Men? Jeśli go nie oglądaliście (tak jak ja, do czego przyznaję się już na początku), to być może chociaż sam tytuł obił Wam się o uszy tak jak i mnie. Jego akcja rozgrywa się w Nowym Jorku w latach 60. XX wieku w fikcyjnej agencji reklamowej Sterling Cooper. Tytuł recenzowanej przeze mnie książki nawiązuje do tego serialu, a sama treść ma pokazać czytelnikowi, jak w marketingowej branży lat 60. i 70. było naprawdę.
Blog "Czytelnicze zacisze" www.czytelnicze-zacisze.blogspot.com/2012/12/jane-maas-mad-women.html » |
|
| Aubrey Flegg napisał książkę tak delikatną, że nie wiadomo jak ją czytać, żeby nie zepsuć jej treści. Wykreował świetnych bohaterów, którzy odzwierciedlają rzeczywistość życia w tamtych czasach. Szczerze irytowała mnie stara niania, która wciskała nos wszędzie, węszyła i nieraz nazwała swoją podopieczną „ladacznicą”. Natomiast relacja dziewczyny z ojcem, Andreasem Eedenem była momentami wzruszająca. Mieli dobry kontakt, rozmawiali o świecie i oglądali wspólnie gwiazdy. Wszystko to zostało napisane bardzo dobrym piórem, dzięki czemu lektura nie męczyła, a umilała czas odbiorcy. » |
|
| To powieść niezwykle klimatyczna. Autor ma lekkie pióro i z wdziękiem przedstawia nam historię młodej dziewczyny i jej miłosnych rozterek. Jednak nie tylko o uczucia tu chodzi. Gdy poznajemy proces powstawania portretu, czujemy, jakbyśmy sami w nim uczestniczyli. Aubrey Flegg opisuje każdą, najmniejszą nawet czynność, w sposób tak barwny, że nie sposób o tym nie wspomnieć. XVII-wieczna Holandia była nie tylko ośrodkiem artystycznym, ale również krajem niepokojów religijnych - katolicy musieli się ukrywać i rzadko byli tolerowani. Wielokrotnie spotykamy się z trudnymi wyborami bohaterów. Czegoś jednak mi w tej powieści brakowało. Chwilami nudziła mnie, wlecząc się niemiłosiernie, innym razem akcja przyspieszała i czytałam książkę z zapartym tchem. Mimo wszystko dałam się porwać magii tej opowieści. » |
|
| W tej krótkiej powieści autor zawarł sporo informacji o ówczesnym Delft i Holandii, przeżywającej rozkwit nauki i sztuki. Związek rodziny Louise i jej domniemanego narzeczonego z produkcją porcelany jest nieprzypadkowy, bowiem miasto to stanowiło jeden z głównych ośrodków europejskich produkcji najpierw fajansu, a potem porcelany. Choć zdecydowana większość bohaterów to postaci fikcyjne, w powieści – zwłaszcza w tle opowiadanej historii – pojawiają się nazwiska autentyczne, jak przykładowo Fabritius, Rembrandt czy Spinoza. Ogromną rolę w powieści odgrywa także malarstwo. Śledzący powstawanie obrazu czytelnik odkrywa stosowane wówczas techniki, sposób uzyskiwania farb czy życie i drogę kariery artystów. Warto zapoznać się z kilkustronicowym posłowiem, w którym autor wskazuje czytelnikowi, co było autentyczne, a gdzie w jego opowieści zaczyna się fikcja.
» |
|
| Co mi się spodobało w tej książce, to wielowątkowość. „Skrzydła…” na pierwszy rzut oka są powieścią o miłości, ale jeśli przyjrzymy się dokładniej, dostrzeżemy w niej motyw wyboru. Wybór między jednym mężczyzną a drugim, między szczęściem swoim a szczęściem ojca, między uprzedzeniami starej niani a chęcią otworzenia się na nowe religie.
Religia jest tutaj właściwie tłem – wokół niej kręci się cała akcja. Byłam w ogromnym szoku, czytając o tym, jak wzajemnie traktowali się w tamtych czasach protestanci i katolicy. Choć nie należę do bardzo religijnych osób, to niezmiernie dziwiło mnie, że katolicy przedstawiani byli jako pomiot Szatana i największe zło na świecie. Ów religijny wątek nadaje książce poważnego, kontrowersyjnego charakteru i momentami przesłania wątek artystyczny. » |
|
| Jest to książka pisana tak lekko, że niemal "malowana" słowami, opisy miejsc i wydarzeń są tak "miękkie", "plastyczne" i "pastelowe", że od książki nie sposób się oderwać. Urozmaiceniem dla czytelnika są grafiki przedstawiające bohaterów (na szczęście nie są zbyt sugestywne i nie wpłynęły w żaden sposób na moje wyobrażenia) oraz urokliwe zakątki miasta. Dodatkowym plusem pozycji jest to, że bardzo łatwo odnajdujemy się w narzuconych nam realiach - czyli w holenderskim XVII-wiecznym miasteczku, co jest zasługą prostego języka i doskonałych według mnie opisów otoczenia i ducha epoki. Mimo, że mogłabym ją zaliczyć jako tzw. "light read", pozycja ta niesie ze sobą mnóstwo ciepła, uśmiechu ale i refleksji. » |
|
| "Choć „Żona piekarza” powstała blisko osiemdziesiąt lat temu, wyszydzone w niej ludzkie przywary są nadal powszechne, przez co przesłanie utworu można potraktować uniwersalnie. Książka w klarowny sposób wyraża zachętę do porzucenia uprzedzeń i wzajemnych niesnasek. Pod płaszczykiem prostej i w zasadzie banalnej historii, kryje się niezwykle ciepła i wzruszająca opowieść o ludzkiej naturze, prawdziwej miłości i o tym, co naprawdę liczy się w życiu.
Na kilka słów zasługuje także piękne wydanie, które zachwyciło mnie tak samo jak w przypadku poprzednich książek pióra Pagnola. Swój niepowtarzalny klimat zawdzięczają one nie tylko jego talentowi pisarskiemu, ale również ilustracjom wykonanym przez Jeana-Jacques’a Sempé, autora szaty graficznej opowieści o Mikołajku"
Autor: Kasia J.
pełny tekst na blogu: http://kacikzksiazka.blogspot.com/2012/08/zona-piekarza-marcel-pagnol.html
» |
|
| Ostatnia powieść C.S. Lewisa przypomniała mi wydawaną do niedawna przez Znak serię „Mity”, a ta z kolei seria była dość przekonującym argumentem na to, że wciąż warto sięgać po mity jako po zestaw gotowych scenariuszy. Scenariuszy ludzkich zachowań oczywiście. Po to, co żyjąc, wciąż odtwarzamy. » |
|
Poznaj regulamin konkursu "Kup ksiażki i wygraj pielgrzymkę do Ziemi Świętej"
Przeczytaj program Wydawnictwa Esprit na Targi Książki w Krakowie 2016! Spotkajmy się!
>> 0
Jest to książka pisana tak lekko, że niemal "malowana" słowami, opisy miejsc i wydarzeń są tak "miękkie", "plastyczne" i "pastelowe", że od książki nie sposób się oderwać. Urozmaiceniem dla czytelnika są grafiki przedstawiające bohaterów (na szczęście nie są zbyt sugestywne i nie wpłynęły w żaden sposób na moje wyobrażenia) oraz urokliwe zakątki miasta. Dodatkowym plusem pozycji jest to, że bardzo łatwo odnajdujemy się w narzuconych nam realiach - czyli w holenderskim XVII-wiecznym miasteczku, co jest zasługą prostego języka i doskonałych według mnie opisów otoczenia i ducha epoki. Mimo, że mogłabym ją zaliczyć jako tzw. "light read", pozycja ta niesie ze sobą mnóstwo ciepła, uśmiechu ale i refleksji.
Aby otrzymywać informacje o nowościach i promocjach naszego wydawnictwa, wpisz się na listę:
Wpisz się do newslettera!